środa, 13 sierpnia 2014

Denko lipiec/sierpień i krótkie recenzje.


W związku z moim postanowieniem zużywania zapasów kosmetycznych, których kiedyś kupowałam multum i po jakimś czasie lądowały do kosza z powodu przeterminowania, wprowadzam na moim blogu kosmetyczne denko! Nic nowego w blogosferze to nie jest, ale jednak oczy moje raduje widok tych pustych opakowań, bo wiem, że powoli zaczynam panować nad kosmetycznym szałem podczas wpadania do drogerii ;-)


Suchy szampon Isana - (ok.10 zł/200g) kupiłam go, aby odzwyczaić włosy od codziennego mycia (moja grzywka bez niego wyglądałaby koszmarnie). Moim zdaniem pobił Syoss'a o głowę, w tym także ceną - kupowałam go w promocji nawet za 6 złotych. Łatwo się pozbyć "siwizny" z włosów i odświeżał moje włosy spokojnie na kilka godzin.

Lakier do włosów Isana 5 - (5 zł/250ml) jest dobry, ale nie super mocny tak jak obiecuje producent. Psikałam nim włosy przy wyjściu do pracy, bo na kilkugodzinnych imprezach, wyjazdach nie dawał po prostu rady.

Szampon nadający objętość bez silikonu L'Oreal Elseve Volume Collagene - (14zł/300ml) temu produktowi zdecydowanie dziękuję. Kupiłam w dwupaku, drugie opakowanie kończy mamcia i nie zauważyła, żeby obietnice producenta się spełniły - przetłuszcza włosy na maksa. Dodatkowo dzięki niemu pojawił się lekki łupież, odpada po całości...


Odżywka do włosów z makiem i bawełną, bez spłukiwania Joanna - (5zł/200g) wersja dla włosów farbowanych. Próbowałam jej stosować i bez spłukiwania jak i również z i niestety nie dała żadnych efektów. Włosy były wysuszone po jej użycie, takie nijakie. Zapach nie powalał oraz skład - na drugim i trzecim miejscu składu macha do nas ALKOHOL.

Intensywnie regenerująca maseczka BIOVAX - (20zł/250ml) ja kupiłam 2x większe opakowanie za 25 złotych na jakieś promocji w aptece. Po kilku użyciach zauważyłam bardziej miękkie i zregenerowane włoski. Intensywności koloru nie zauważyłam, aczkolwiek głównie chciałam poprawić kondychę włosów.


Czekoladowy żel pod prysznic Sweet Fantasy Joanna - (7zł/250ml) zapachem nie powalił, leżał 2 miesiące na półce nietknięty przez wyczucie sztucznej czekolady. Później się przekonałam, aczkolwiek mimo ciężkiego zapachu można też dodać zero jakiegokolwiek pienienia się. Na całe moje szczęście zapach nie utrzymywał się wcale na skórze.

Odżywczy żel pod prysznic Dove, mleczko migdałowe z hibiskusem - (ok. 9zł/250ml) jeden z najlepszych zapachów jakie miałam. Ładnie się pienił i mył ciało, nie wysuszał skóry.

Żele pod prysznic Balea tropikalny & mleko z miodem - (5zł/300ml) pierwsze moje żele od Balea i nie ostatnie! Pięknie pachną, pienią się i są w bardzo niskiej cenie. Czego chcieć więcej? ;-)

Odżywczy balsam do ciała pod prysznic dla skóry suchej Nivea - (25zł/400ml) recenzja tutaj.

Peeling do ciała mandarynka i mango Aromanice, Pepco - (5zł/130ml) po otwarciu kilka razy upewniałam się czy na opakowaniu na pewno pisze peeling, a nie żel/krem do ciała. Drobinek praktycznie niewyczuwalne, zużyłam do pielęgnacji rąk, chociaż dużo nie pomógł.

Balsam brązujący do ciała Palmer's (miniaturka) - (ok. 27zł/250ml) dość wydajny, miniaturka starczyła mi na ok. 5 użyć. Zapach jak na balsam brązujący dość znośny, opalenizna powstawała stopniowo chociaż na końcu zauważyłam, że moje nogi przybrały odcień żółci. Może jeszcze kupię kiedyś na dokładniejsze wypróbowanie ;-)

Balsam regenerujący do ciała po przedawkowaniu słońca Nivea - (15zł/200ml) nie powalił mnie na kolana, po kąpielach słonecznych czy też po wizytach w solarium bardziej poratowałam się chociażby zwykłą maślanką:P Ostatecznie posłużył mi do depilacji - tu się sprawdził prawie że bardzo dobrze, ale nie takie było jego działanie...

Scrub do ciała z masłem shea, truskawką, proteinami mleka i witaminą E Avon - (7zł/200ml) pod względem używania nadawałby się na kopie tego typka z Pepco, tylko że pod koniec była udręka z wydobyciem produktu.

Peeling do ciała papaya Bielenda - (3-7zł/100g) fantastyczny zdzierak, uda po pielęgnacji nim były świetnie nawilżone, po kilku użyciach po prostu bajka jak za taką cenę! Jedyne czego żałuję to tego, że kupiłam tylko dwa opakowania, bo z każdej dostępnej mi Biedronki są już wybrane...


Zmywacz do paznokci BeBeauty - (5zł/150ml) tani, dobrze zmywał lakier z paznokci, cóż więcej się wypowiadać? ;-)

Podkład Perfect Stay Oxygen Fresh 24h Astor - (47zł/30ml) mamy swoje rozstania i powroty, jednak na lato trzymam się od niego z daleka, bo jest zdecydowanie za ciężki. Mimo obietnic utrzymuje się krótko na skórze - max 4 godziny.

Płyn micelarny BeBeauty - (5zł/200ml) nie zamienię tak szybko na inny! Bardzo dobrze radzi sobie z zmyciem kredek, podkładu czy też szminek, jednak podrażniał mi oczy podczas demakijażu. 

Idealia Vichy - (100zł/50ml) produkt nie wart swojej ceny według mnie. Zdecydowanie wolę moje o wiele tańsze Nivea, ponieważ po Idealii nie zauważyłam jakiejkolwiek poprawy przy mojej cerze.

Kredka do brwi Avon - (ok.10zł) podoba mi się to, iż jest wysuwana, bo temperówkę zawsze muszę zgubić. Lubiła się rozmazywać na pół czoła tak więc brwi później nie ruszałam prawie że wcale.

Matujący i odświeżający krem-sorbet Garnier - (13zł/50ml) najgorszy krem do twarzy z jakim miałam do czynienia! Ściągał skórę na twarzy, makijaż nałożony na niego po prostu się rolował. Z przeprosinami wrócę do firmy Nivea...

Krem BB Garnier - (15zł/50ml) dobry krem kryjący, aczkolwiek nie bardzo dobry. Z biegiem czasu zaczęłam zauważać, że po chwili ciemnieje na twarzy. Na twarzy utrzymuje się jakieś 2 godziny, niestety twarz po jego użyciu strasznie się świeci, więc nie obędzie się bez pudru przy chociażby głupim wyjściu do sklepu.

A Wy miałyście coś z tych kosmetyków? Jaka jest Wasza opinia na ich temat? Zostawiam Was z tym wpisem, ja muszę niestety uciekać do pracy :)

6 komentarzy

  1. Piąteczka, ja też niebawem zbieram się do pracy :) Kilka z przedstawionych przez Ciebie kosmetyków zdarzyło mi się używać. Podkład Astora mam obecnie w swojej kosmetyczce, rzeczywiście kiepsko się utrzymuje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężki los pracusiów haha ;-)

      Podkład u mnie nie wytrzymywał połowy dnia w pracy, czyli zazwyczaj jakiś 8 godzin. Stay Matte Rimmela miałam okazję wypróbować kiedyś i wytrzymał prawie, że cały dzień, więc... wczoraj wylądował u mnie w koszyku ;-)

      Usuń
    2. Pracujesz po 8 godzin? Jej zazdroszczę :)))

      Usuń
    3. Zazwyczaj tak od pon do pt, w niedzielę i święta po 13 - niekiedy się zdarzało, że po 16 godzin, a raz wyszłam z pracy po 22 godzinach ciągłej pracy to jak weszłam do auta to myślałam, że się rozpłaczę ze zmęczenia :P
      Ale daję radę jako barmanka nadal ;-)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Postarałam się... i nadrobiłam zakupowe ubytki, więc chyba szlag to całe oszczędzanie trafił :P

      Usuń

Dziękuję za każdy Twój komentarz - moderacja służy kontrolowaniu komentarzy, aby móc na każdy odpisać nie przegapiając nikogo z Was.
Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy jedynie w przypadkach spamu.




SZABLON BY: Panna Vejjs.