Kosmetyczka kobiety nie może świecić pustkami, więc skoro było denko, muszą być też i zakupy. Do koszyka lądowały głównie rzeczy bez których mój dzień się nie obędzie - no, chyba że przychodzi tzw. "dzień paszteta" i nie chce mi się chociażby wstać z łóżka, ale takich ostatnimi czasy staram się unikać na siłę:P. W mojej całej bieganinie między pracą i domem staram się codziennie znaleźć chociażby pół godziny dla siebie - czy to na zwykły make up czy też pielęgnację ciała. I moja skóra dobrze na tym wychodzi no i ja od razu lepiej się czuję ;-)
Bez zbędnego niedzielnego gadania, siedząc przy kubku kawy przedstawię Wam co nieco:
* Żel pod prysznic Isana pomarańcza i grapefruit - tu mi się zdarzyła przykra niespodzianka i o takim zapachu mam przy okazji torebkę oraz notes... Ale zapach bardzo przyjemny dla nosa :)
* Żel pod prysznic Palmolive z olejkiem z makadamii i ekstraktem z kakao - mam hopsia ostatnimi czasu na punkcie makadamii!
* Maseczka do włosów przeciwdziałająca zniszczeniom dla włosów suchych Schwarzkopf
* Podkład matujący Stay Matte Rimmel
* Żel & pianka do golenia o zapachu brzoskwini Isana
* Matujący krem nawilżający na dzień Nivea - wróciłam z przeprosinami do mojego ulubieńca.
* Peeling morelowy Soraya (skóra tłusta i trądzikowa)
* Żel peelingujący z abssorbującym węglem Garnier.
Któraś z Was używała tych produktów?? Jesteście ciekawe recenzji? Coś już zdążyłam wypróbować i drukuję dla Was osobny post!
Tymczasem życzę Wam miłej niedzieli, korzystajcie z ostatnich cieplejszych dni!
Też kupiłam peeling Soraya :) miałam ten kremik Nivea. Lubiłam go:)
OdpowiedzUsuńDla mnie te kremy są takim małym uzależnieniem:P
UsuńMam 3 z tych rzeczy :) Żel z Isany, podkład Rimmel (ładnie kryje) i żel do twarzy :) Jestem z nich zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPodkład od Rimmel polubiłam za krycie, które towarzyszy mi dość długo jak na tak niską cenę - jednak chyba wybrałam zbyt jasny odcień, który w Rossie wydawał się być idealny...
Usuńpianki do golenia Isana - taniocha, ale super :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam droższych za ok. 20 złotych i działają podobnie jak Isana, więc przepłacać nie będę, bo nie ma sensu. No i ta woń brzoskwinki ;-)
UsuńNie znam żadnej z Twoich nowości, żel z Isany w tej wersji chętnie bym wypróbowała, gdyby nie moje gigantyczne prysznicowe zapasy ;)
OdpowiedzUsuńPS. Świetny masz nagłówek :)
Dziwne trochę jest to, że u mnie na półce stoją aktualnie tylko dwa żele pod prysznic - bardzo lubię mieć wybór wśród zapachów :)
UsuńCo do nagłówka to robota Anki z bloga zjemciklapki.blogspot.com ;-)
Z Isany wolę piankę niż żel, ale oby dwa produkty strasznie mi się znudziły, zapach strasznie męczył po pewnym czasie...
OdpowiedzUsuńNa razie wypróbowałam tylko piankę i dosyć mi się podoba. Co do zapachu to lubię często zmieniać kosmetyki ze względu na nudę, więc zobaczymy jak z pianką będzie tym razem ;-)
UsuńBardzo lubię ten peeling morelowy ;). Pianki z Isany również używałam, ale jednak nie sprawdziły się do końca u mnie.
OdpowiedzUsuńPianka zyskała moją sympatię, aczkolwiek żel wywołuje u mnie już trochę mniej entuzjazmu ;-)
Usuń