sobota, 10 września 2016

Prysznic z chmurką czyli jedwabisty mus do mycia ciała Nivea Creme Care (z pielęgnującymi olejkami)

Witajcie kochane! Rynek kosmetyczny co jakiś czas zaskakuje nas coraz to innymi nowościami - już dawno minęły czasy, kiedy nie było jakiegoś wielkiego wyboru wśród kosmetyków więc dziś z mediów wyskakują nam non stop informację o różnych cudenkach. Jakiś czas temu oczywiście na Insta (odkąd założyłam tam konto non stop wyłapuję jakieś nowości po które biegnę do drogerii - znajdziecie mnie tam pod nickiem patkaem) zobaczyłam kompletną nowość od marki Nivea. Jedwabisty mus do mycia ciała, który wydobywa się z opakowania pod postacią pianki zaciekawił mnie na tyle, że musiałam go wypróbować. Nie tyle zainteresowało mnie to, że jest to kolejna dla mnie nowość pod prysznic, które uwielbiam testować, ale sam fakt, że występuje on w postaci pianki. Zaciekawione jak ja oceniam mus? Rozsiądź się wygodnie, znajdź dla siebie chwilkę w ciągu zabieganego dnia i zapraszam do czytania.
Do wyboru mamy 3 warianty musów: Creme Soft, Creme Smooth oraz Creme Care, który jest tym jakiego używałam przez ostatni czas.W metalowym opakowaniu będącym pod ciśnieniem otrzymujemy 200ml produktu za cenę 14 złotych. Kolorystyka jest tradycyjna dla Nivea, umieszczone na opakowaniu najważniejsze informacje takie jak np. sposób użycia czy też skład, który nie jedną może zniesmaczyć... Oto on:
Aqua, isobutane, disodium laureth sulfosuccinate, sodium laurethsulfate, glycerin, propane, panthenol, octyldodecanol, lanolin alcohol, hydrolyzed silk, xanthan gum, PEG-14 M, PEG-40 hydrogenated castor oil, citric acid, butane, sodium benzoate, linalool, limonene, citronellol, geraniol, benzyl alcohol, alpha-isomethyl ionone, parfum.

Przy mojej tendecji do uczulania przez kosmetyki bardziej naturalne niż te nie bez chwili zastanawiania podjęłam się uprzyjemnienia kąpieli pod prysznicem z tak zachwalanym musem od Nivea, który zainteresował mnie oryginalnym dozownikiem produktu...

Dozownik nie zacina się, bardzo wygodnie wydobywa się z niego odpowiednią ilość pianki. Dzięki jej właściwościom rośnięcia jest dość wydajna - kupując produkt myślałam, że starczy mi jej na zaledwie kilka użyć tym bardziej, że nie używam jej tak mało, a o dziwo w opakowaniu zostało jej jeszcze dosyć dużo na zaś. A prócz wydajności jakie ma jeszcze zalety?
Zapach - to jest to, do czego zawsze będę podchodzić w kosmetykach Nivea z uniesionym do góry kącikiem ust. Po spłukaniu musu zapach kompletnie znika nie utrzymując się na skórze co jest małym szczegółem w porównaniu do dalszych braków jakiegokolwiek działania. Mus nie wygładza mojej skóry ani też jej nie zmiękcza tak jak obiecał producent. Na całe szczęście kosmetyk nie wysusza skóry jednak ubolewam nad tym, że po porannym prysznicu muszę nałożyć balsam na ciało choć miałam nadzieję, że będę mogła po części odpuścić sobie tę czynność. Jedwabisty mus Creme Care od Nivea jest dla mnie zbędnym kosmetykiem w mojej łazience. Nie ma działania odświeżającego czy też myjącego tak jak większość chociażby moich najzwyklejszych żeli pod prysznic, więc opakowanie na spokojnie wykończę i nie dokonam ponownego zakupu. Dodam też że testowałam mus na poszczególnych partiach ciała, gdzie moja skóra jest normalna, więc nie miałam też nie wiadomo jakich wymagań, no ale jednak poległ... Dla mnie totalny bubel, dzięki któremu (i swojej chciwości pod względem nowinek:D) mam lżej w portfelu. A Wy miałyście już z nim styczność?
Buziaki!



SZABLON BY: Panna Vejjs.