środa, 27 sierpnia 2014

Arbuzowy peeling do ciała Bielenda - gładkość i nawilżenie.


Od peelingów jestem uzależniona. Kupuję większość rozpoczynając od nawilżających przez antycellulitowe, kończąc na wyszczuplających (liczę na cud!:D). Przez dzisiejszego bohatera wpisu momentami pluję sobie w brodę, że kupiłam tylko jedno opakowanie, a czasem dziękuję temu na górze, że poprzestałam na jednym. A dlaczego? ;-)


Peeling otrzymujemy w standardowym ulubionym dla mnie odkręcanym słoiczku o niestety małej pojemności 100g. Kosmetyk zabezpieczony jest folią ochronną, tak więc mamy pewność, że nie był miziany przez niepowołaną osobę wcześniej. Po otwarciu ulatnia się przyjemny, naturalny arbuzowy zapach (dla porównania, moim zdaniem od wersji zapachowej papaya było czuć znaczną ilość chemicznego zapachu), a naszym oczom ukazuje się piękna czerwona papka w której są widocznie zanurzone kryształki cukru. 


W peelingu, jak już wyżej wspominałam, są drobinki cukru tak więc pod prysznicem zwyczajnie się rozpuszczają - nie ma bata i zmuszona jestem nawilżyć lekko ciało i później nacierać skórę mazidłem, nie ma mowy o wcieraniu pod strumieniem wody, bo zwyczajnie produkt nam ucieka. Peeling jest bardziej przeznaczony dla wrażliwców - ja lubię coś poczuć podczas używania tego typu mazideł i muszę się trochę nim namachać. Jest niewydajny, zdjęcie powyżej było zrobione po ok. 3 użyciach i starczy mi go na raz, przy mocnym oszczędzaniu zaledwie na dwa razy. Cena na szczęście nie jest jakaś mega duża w stosunku do wydajności, ponieważ ja go kupiłam na początku już, kiedy pojawił się w Biedronce, czyli za ok. 7 złotych, ale na promocji był do kupienia nawet za 3, tak więc trochę żałuję, że się zagapiłam i nie kupiłam dodatkowego opakowania. 


W składzie możemy zobaczyć m.in. olej parafinowy, który lubi pojawiać się w produktach Bielendy, jednak według mnie jest on nie wyczuwalny. Po pielęgnacji tym peelingiem skóra wydaje się być faktycznie gładsza i delikatnie nawilżona, więc podczas upałów odpuszczałam sobie balsamowanie ciała, ponieważ peelingowanie wystarczało. Parafina tutaj w ogóle mi nie przeszkadza, ponieważ na skórze zostaje delikatna ochronna warstwa, jednak nie jest to jakiś specjalnie tłusty film, który byłby na maksa wyczuwalny. Gładkość skóry się pojawia, więc jestem jak najbardziej zadowolona. Zapach wydobywający się z pudełeczka niestety nie zostaje na skórze, jednak nie wymagajmy 100 innych dodatkowych rzeczy do spełnienia od kosmetyku, którego zadaniem jest wygładzenie skóry, a nie jej perfumowanie czy też coś innego ;-). 

Dostępność jest kiepska, ponieważ można było je kupić dosłownie przez chwilę w Biedronce - czekam z wytęsknieniem na moment, kiedy być może pojawią się znowu w Biedronce, a może i nawet zobaczymy je na półkach naszych drogerii. Kto wie ;-).

Podsumowanie:
+ cena (3-7 złotych)
+ zapach
+ działanie (efekt nawilżania i gładkości skóry faktycznie jest!!),
- gramatura (100g),
-wydajność
- etykietki odchodzą od opakowania.

4 komentarze

  1. Nie miałam, ale spróbuję bardzo lubię peelingi.
    Pozdrawiam Emm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic tak nie przyciąga mnie w drogeriach jak peelingi ;-) Warto wypróbować.

      Usuń
  2. Ciekawy produkt. Mam nadzieje, ze kiedy bede w PL trafie na jakas fajna oferte Biedronce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnimi czasy polubiłam produkty Bielendy jak i akcje kosmetyczne w Biedronce ;-)

      Usuń

Dziękuję za każdy Twój komentarz - moderacja służy kontrolowaniu komentarzy, aby móc na każdy odpisać nie przegapiając nikogo z Was.
Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy jedynie w przypadkach spamu.




SZABLON BY: Panna Vejjs.