wtorek, 23 sierpnia 2016

Bielenda Color control, Multifunkcyjny krem korygujący do ciała 10w1 (CC Body Perfector Aqua Magic)

Dzień dobry kochane! Lato choć nie obfitujące w dużą ilość upalnych dni jednak sprzyjało do noszenia zdecydowanie lżejszych ciuchów. Uwielbiam sukienki i korzystam z każdej okazji, żeby móc je nosić i pokazać nogi - czuję się zdecydowanie w nich bardziej kobieco niż w spodniach czy legginsach. W eksponowaniu nóg przeszkadzało mi jedno: tu zadrapanie, tu jakiś siniak (w pracy mam manię przesuwania skrzynek kolanem i wychodzi co wychodzi :D) czy zwyczajne podrażnienie po depilacji czego efektem jest gdzieś tam pojawiające się na ciele lekkie zaczerwienienie. W lipcu na Instagramie było wielkie boom wśród dziewczyn korygujący krem od Bielendy. Już pomijając mój zapał do wszelakich drogeryjnych nowości zastanawiałam się czy taki upiększacz faktycznie spełni swoją rolę czy też jest picem na wodę. Dziś przybliżę Wam moje ochy i achy na temat tego produktu.
Krem "zapakowany" jest w plastikową tubkę utrzymaną w eleganckiej biało-złotej kolorystyce.Na początku minusem dla mnie jest to, że zdecydowanie wolałabym opakowanie na klik niż na zakrętkę. Za koszt ok. 20 złotych otrzymujemy 175ml, więc jest to pojemność tradycyjna dla tego typów kosmetyków. Krem jest przeznaczony dla każdego rodzaju karnacji czym na początku byłam trochę przerażona, ponieważ moje nogi bez czegokolwiek są blade jak ściana, więc obawiałam się, że odcień dla każdego będzie dla mnie za ciemny. Najpierw przyjrzyjmy się temu co obiecał producent...

Nazwa 10w1 wzięła się z obietnic producenta o których możemy przeczytać na opakowaniu:
* maskowanie niedoskonałości
* ujednolicony koloryt skóry
* efekt skóry muśniętej słońcem
* wodoodporność
* rozświetlona skóra
* intensywne nawilżenie
* wygładzone i ujędrnione ciało
* poprawiona kondycja skóry
* piękny, zdrowy wygląd ciała
* filtr UV SPF 6 zawarty w kremie.

Krem wyciśnięty na ciało wydaje się mieć bardzo ciemny odcień jak i również na początku rozsmarowywania - na ten moment przy pierwszym użyciu przeklnęłam swoją zachłanność pod względem swojej manii próbowania wszystkiego co rzucą na drogeryjne półki. Z każdym następnym maźnięciem dłonią kolor jednak bardziej dopasowywał się do odcieniu mojej skóry i wchłaniał się w nią nie robiąc zacieków co sprzyja niekiedy tego typu kosmetykom. Zapewne jest to zasługa gęstej, aczkolwiek nie zbitej konsystencji kremu. Zapach na skórze utrzymuje się dość długo - należy do pudrowych, zdecydowanie bardzo przyjemny, nie duszący.
Efekt po nałożeniu kremu jest taki jakiego sobie życzyłam - delikatny, nie widać, że cokolwiek było z moimi na co dzień wyrazistymi piegami kombinowane :P. Jedyne czego nie byłam w stanie zaobserwować to obietnicy względem wodoodporności (nie korzystałam z kąpieli w jeziorze, a sprawdzanie tego podczas szorowania pod prysznicem jest bez sensu ;-)) oraz ujędrnienia ciała - tutaj bez ćwiczeń żaden kosmetyk nie jest w stanie zadziałać. 
Efekt końcowy jest bardzo fajny. Krem nadaje mojej skórze delikatnej opalenizny, która ratuje mnie z trendu leżenia na słońcu co jak już wiecie jest dla mnie udręką :D. Poza samym ładnym odcieniem skóra jest ładnie rozświetlona, wygląda zdrowo i wręcz apetycznie o czym świadczy sam fakt patrzenia się na nogi non stop. Zauważyłam na insta, że dziewczyny skarżyły się na rozświetlające drobinki - moim zdaniem nie jest to tak mocne, żebym wyglądała jak bombka na choinkę. Warto też wspomnieć, iż po aplikacji niewielkiej porcji kremu (jest bardzo wydajny!) skóra jest świetnie nawilżona co tylko zachęca do dalszego używania produktu. Minusem jest to, iż krem zostawia delikatną tłustą warstwę na skórze przez co muszę trochę odczekać, obawiam się, że mógłby pobrudzić ubrania przy niedokładnym wchłonięciu się. Pomijając to mogę Wam polecić ten produkt, ponieważ można uzyskać subtelny, delikatny i przede wszystkim naturalny efekt końcowy. Taki mały pomocnik w tuszowaniu małych niedoskonałości, które niestety są, a niekoniecznie świat musi je widzieć ;-).

A czy Wy miałyście z upiększaczem od Bielendy bądź też z innym tego typu kosmetykiem? Szczerze powiedziawszy wcześniej uważałam, że oprócz mazideł nawilżających bądź też brązujących  nic mi do pielęgnacji skóry nóg nie będzie potrzebne, jednak CC 10w1 zdobył moją sympatię i znajduje się w czołówce moich ulubionych kosmetyków, których używam w tegorocznym lecie :). Buziaki!

4 komentarze

Dziękuję za każdy Twój komentarz - moderacja służy kontrolowaniu komentarzy, aby móc na każdy odpisać nie przegapiając nikogo z Was.
Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy jedynie w przypadkach spamu.




SZABLON BY: Panna Vejjs.