środa, 11 czerwca 2014

Pielęgnacja na lato, czyli jak umilić wakacyjny czas pomoże nam Dove Sunshine Body Lotion... ;-)


Jestem blada. Kolor mojego sufitu odpowiada może moim nogom, chociaż nie raz przychodzi mi do głowy czy jego odcień czasem nie jest i tak ciemniejszy od moich kończyn. Mam wielkie postanowienia dotyczące mojej opalenizny, które pojawiają się co roku i postanowienia kończą się na 2-3 wyjściach na solarium i później zapominam. Słońce widziałam wczoraj z racji tego, że miałam dzień wolny od pracy. Tak na co dzień siedzę za barem i ewentualnie mogę je tylko podziwiać zza okna. A że balsamować się muszę to wybrałam dla siebie brązujący balsam od Dove dla jasnej karnacji. Jesteście ciekawi?? :)


Dostajemy 400ml produktu (za niecałe 30 złotych) w poręcznym opakowaniu, dość trwałym i odpornym na wszelkiego rodzaju upadki - przetestowane pod tym względem również kilkakrotnie! Zapach. Brązujące balsamy kojarzą mi się z nieciekawymi zapachami, które na skórze zamieniają się w coś okropnego. Przy otwarciu tego od Dove przeżywam szok, bo nie czuję nic niefajnego, ale w zamian dosyć znośny zapach, powiedziałabym, że nawet przyjemny.

 Konsystencja balsamu jest w formie jakby budyniu - nie ma jednak problemu z rozprowadzeniem kosmetyku na ciało, jednak żeby ciało wchłonęło balsam trzeba się niestety trochę namęczyć masażem. 
 

Czy daje jakikolwiek efekt zadowalający? Dla mnie owszem. Wszystkie samoopalające cuda dawały natychmiastowy efekt dzięki czemu niestety można było wyglądać dość śmiesznie. Balsam od Dove daje delikatny efekt, przy pierwszych dniach aplikowania kosmetyku nie widać efektu, jednak po tygodniu można zauważyć już różnicę. Z takiego kosmetyku jestem zadowolona, bo w czasach kiedy aktualnie cenimy naturalność nie chcę być czekoladą i to w dodatku na kilometr być rozpoznawalną, że sztuczna ;-). Tak więc jeśli ktoś szuka szybkiego sposobu dodania sobie kolorku i dość konkretnego efektu końcowego, to niestety produkt nie jest stworzony dla niego. Aczkolwiek pozostałym jak najbardziej mogę polecić, ja jestem w pełni zadowolona:)

Na koniec podrzucam Wam jeszcze skład balsamu:


Plusy:
*pojemność i wydajność kosmetyku,
*wygodne opakowanie,
*delikatny, naturalny efekt opalenizny,

Minusy:
*wchłanianie się (mimo, iż lato to biegać na golasa pół godziny nie bardzo mi odpowiada:P)

2 komentarze

  1. Swego czasu bardzo chwaliłam sobie balsam z Lirene jednak chyba coś namieszali w składzie bo kompletnie nie widze po nim efektów - teraz ponownie wróciłam do Sun Ozon ale można z nim przesadzić i po pewnym czasie nieestetycznie się ściera :( - szukam dalej ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z rok, może 1,5 roku temu wypróbowałam Lirene, ale zapach mają nie do zniesienia i sobie go odpuściłam ;-)

      Usuń

Dziękuję za każdy Twój komentarz - moderacja służy kontrolowaniu komentarzy, aby móc na każdy odpisać nie przegapiając nikogo z Was.
Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy jedynie w przypadkach spamu.




SZABLON BY: Panna Vejjs.